Miałam zaledwie dwadzieścia parę lat, kiedy najlepsza część mojego życia się skończyła. Nie uważasz, że to straszne? Miałam w zasięgu ręki tyle możliwości, a kiedy się ocknęłam, nagle nie było niczego.
Rzadko poznaję osoby, które są w moim stylu. Rzadko udaje mi się kogoś tak naprawdę polubić. Ale kiedy już na kogoś takiego trafię, przywiązuję się do niego zbyt mocno i zbyt szybko.
Dwie osoby pojmują tę samą sytuację tak różnie, aż nasuwa się wątpliwość, czy to istotnie ta sama sytuacja. Mnie, jednej i tej samej osobie, zdarza się pojmować jedną i tę samą sytuację tak różnie, aż nasuwa się pytanie, czy chodzi o tę samą osobę.
- Chciałbym wiedzieć, co ci jest - powiedział. - Czy mogę Ci jakoś pomóc? - W czym można człowiekowi naprawdę pomóc - rzekła. Odgarnęła swoje ciężkie, brązowe włosy i milczała chwilę. Widziała, iż patrzy na nią aż do bólu oczu. - Każdy musi sobie sam dawać jakoś radę - rzekła. - Cóż więcej?
Życie jest krótkie, a człowiek się kłóci o bzdety. Dziś myślę: „Po co?”. Trzeba było mówić więcej dobrych słów. Zostaje żal do siebie i czasu.
Śmieszne, ale pocieszyła mnie Twoja rada: „bądź dobrej myśli, bo po co być złej”. Rzeczywiście, przy tak wielkim braku jakiegokolwiek wpływu na los nasza myśl i jej rodzaj nie ma większego znaczenia. Ba, ale trudno o tym wciąż pamiętać.