Jest jak jest. Nic mnie nie boli, tylko ta pustka we mnie. Jakby jakaś pompa wyssała ze mnie wszystko. Jakże zazdroszczę ludziom pogodzonym z codziennością życia. Za nic bym im tego pogodzenia nie zabrał, tylko chciałbym też trochę tego mieć w sobie. Gotów byłbym żebrać o trochę spokoju. Ale u kogo żebrać? Kto mi może ofiarować trochę spokoju, trochę smaku życia?