Jestem daleko posuniętym introwertykiem, więc noszę w sobie to złudne przekonanie, że cały świat jest we mnie. Że wystarczy mi długo i cierpliwie grzebać w samym sobie, żeby dogrzebać się wszystkiego, co można spotkać na zewnątrz. Miewałem zresztą długie okresy w życiu, kiedy się zamykałem i w ogóle nie odczuwałem potrzeby kontaktu z ludźmi. W ludziach, którzy są dookoła, nie szukam podniety czy olśnień.