Psychologowie mówią, że to, co człowiek w sobie zdusił, nie przestaje istnieć, tylko dochodzi do głosu w podświadomości. I wtedy staje się niebezpieczne. Psychoterapia musi wyciągnąć to jądro, rzeczywisty problem, na światło dzienne.
Na pytanie "co słychać?" chciałem zabijać.
Przyzwyczaiłam się, że jeśli chcę z kimś być, to go nie ma. Sama muszę się sobą zająć.
Może dziewięćdziesięciu dziewięciu na sto ludzi Cię zawiedzie, ale piękno świata tkwi w błędzie statystycznym.